Świat Twilight

Tu żyjesz w ŚWIECIE TWILIGHT

Ogłoszenie

Zapraszamy do rejestracji!

#1 2009-03-16 16:57:12

 Alice Hale

Administrator                            Wampirzyca

Zarejestrowany: 2009-03-15
Posty: 55
Punktów :   
WWW

Rozdział V

Rozdział 5 - Cullen'owie




"Bez względu na to, jak bardzo rozgrzany jest niedopałek, wyjęty z ognia, szybko gaśnie. Bez względu na to, jak bardzo mądry może być człowiek, będąc daleko od swoich bliskich, nigdy nie zdoła zachować swojego ciepła i płomienia swojej miłości."

Choć już wiele razy nie pożywiałem się przez dłuższy okres czasu, nigdy nie trwało to aż tak długo. W końcu ulegałem, zapominając o tym, że każda z moich ofiar jest kimś ważnym, wyjątkowym. Może nie dla mnie, ale zapewne każdy miał kogoś, dla kogo był całym światem. Już na samą myśl o tym, ilu mordów byłem sprawcą miałem ochotę rzucić się w otchłań zapomnienia. Dlaczego nie mógłbym zasnąć? Najlepiej snem wiecznym i bezbolesnym. Takim, który wyleczyłby wszystkie rany, zlikwidował blizny. Nie było nadziei, abym kiedykolwiek zapomniał o tym, czego się dopuściłem.

Alice zna całą moją historię, nie tylko przeszłość. Miewa wizje naszego przyszłego życia... wspólnego życia. Widziała, że opowiem o wszystkim Cullen'om. Przecież to niemożliwe! Miałbym się zwierzać komuś, kto jest dla mnie zupełnie obcy? Nie potrafię zaufać sobie, a co dopiero osobom zupełnie nowym. Alice była, jest i będzie wyjątkiem. Znaliśmy się bardzo krótko, ale więź, która nawiązała się między nami pogłębiała się z każdą wspólną minutą. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez jej radosnych uwag, śmiechów i nieco irytujących zachowań. To właśnie jej żywiołowość i energia przyciągały jak magnez...Nie! To za mało... Ona była moim uzupełnieniem, bez którego moja dalsza egzystencja nie byłaby możliwa. Gdyby odeszła, rozpadłbym się na milion kawałków i już nigdy nie byłbym tą samą osobą.

A więc cuda się zdarzają? Ja, istota słabej wiary dostałem najlepszy z możliwych dowodów na to, że tak właśnie jest. Może Bóg jednak istnieje? Skoro na Ziemi znajduję się ktoś taki jak ona, gdzieś tam musi być ktoś, kto ją stworzył... Nigdy nie uwierzę w to, że mógłby być bardziej idealny. Zapewne nie posiada tych urokliwych dołeczków w policzkach, tworzących się wtedy, gdy wpada na jeden ze swoich szalonych pomysłów. Nie ma hebanowych, miękkich włosów, które każdego dnia rano doprowadza najróżniejszymi miksturami do porządku, chociaż ja wciąż powtarzam, że nie przeszkadza mi panujący w nich poranny rozgardiasz. No i, co najważniejsze, nie podałby swojej pozornie wątłej, malutkiej dłoni (w rzeczywistości wcale taka nie jest) komuś, kto powinien być skreślony.

Wampiry odczuwają wszystko ze zdwojoną siłą. Wszystkie emocje są dla nas niesamowicie mocne i łatwo jest zupełnie się w nich zatracić, bo jesteśmy zdolni dopatrzeć się czegoś, co dla ludzi pozostaje nieodgadnionym lub po prostu nie widocznym. A gdy już zdarzy się nam tak gwałtowna, znacząca zmiana – chociażby miłość od pierwszego wejrzenia – pozostajemy w uczuciu euforii na bardzo, bardzo długo. Możliwe nawet, że na zawsze.

Jako, że silna wola Alice również miała swoje granice, wkrótce po pamiętnej (z wielu powodów) nocy ostatecznie wyruszyliśmy do Cullen'ów. Mieszkali w stanie Waszyngton w małym miasteczku Forks, ponurym miejscu, w którym nawet w ciągu dnia mogli przebywać pośród ludzi. Ukrywali się tylko w nieliczne słoneczne dni. Alice wiedziała o nich bardzo wiele. Jeszcze parę lat temu mieszkali na Alasce. Osiadły tryb życia dla takiego, jak ja zdawał się naprawdę nierealny, ale oni zdołali to osiągnąć. Mogli koegzystować wraz z ludźmi, nie zagrażając ich życiu. Co prawda, nie mogli oddalać się od uzgodnionych w jakimś pakcie, o którym często mówiła Alice, granic, ale to i tak zdawało się być życie naszych marzeń. Bez strachu, bez wyrzutów sumienia, bez ciągłych przeprowadzek... i, co najważniejsze, bez samotności. To bardzo dużo... O wiele więcej od tego, co sam mógłbym kiedykolwiek osiągnąć.

Alice zadbała o to, bym przed spotkaniem dowiedział się czegoś istotnego o każdym z członków ich rodziny. Carlisle był dla reszty przywódcą, chociaż traktowali go bardziej jak ojca.Nie był od nich dużo starszy fizycznie, chodziło raczej o jego doświadczenie. To on był pomysłodawcą ich trybu życia. Pracował w szpitalu, gdzie miał bezpośredni kontakt z ludzką krwią, a mimo tego, nie ulegał. Jego partnerką była Esme. Alice mówiła o niej z niezwykłą, dla mnie nieco niezrozumiałą czułością. Zapewne wiedziała o tym, że Esme stanie się dla niej kimś bardzo ważnym. Nie zdradziła mi szczegółów z jej życia. Twierdziła tylko, że jako człowiek przeżyła bardzo wiele, co tylko wzmocniło w niej wrażliwość.

Edward Cullen... O nim także mówiła z uczuciem. Chyba miał się stać dla niej kimś w rodzaju pokrewnej duszy. Już teraz mówiła o nim, jak o swoim bracie. Dwoje jeszcze większych dziwaków wśród nienormalnych- to określenie wywoływało u niej jeden z licznych ataków radości. Edward także miał wyjątkowy ''dar''. Potrafił czytać w myślach. Alice już na samą myśl była podekscytowana, czego nie mógłbym powiedzieć o siebie. Czy to możliwe, że ona cieszy się z tego, ze ktoś będzie wertował jej myśli jak jakąś książkę?

Rosalie, kolejna z kobiet podobno wniosła w swoje wampirze życie potworny upór, który często działał na jej niekorzyść. Miała też bardzo oryginalne hobby. Uwielbiała spędzać godziny pod maskami samochodów, babrając się w smarach. Jej partner Emmett dołączył do nich jako ostatni. Podobno był nadzwyczajnie silny, nawet jak na wampira. Alice mówiła o nim z lekkim rozbawieniem. Przybrała protekcjonalny ton, jakby mówiła o dziecku.

-Wiesz, wydaje mi się, że powinniśmy wybrać jakiś bardziej ludzki sposób na naszą wizytę- wyrzekłem, biegnąc u jej boku przez gęsty las. Byliśmy coraz bliżej celu. Wyraźnie czułem przeróżne tropy wampirów. Często bywali w okolicznych lasach. Gdzieś w oddali zabrzmiał szmer wody. Podobno ich dom mieści się nad rzeką... Podekscytowanie zmieszało się ze zdenerwowaniem. A co jeśli mnie nie zaakceptują? Co jeśli zobaczą we mnie tego samego potwora, którego widziałem ja sam?

W ostatniej chwili zdążyłem wyminąć drzewo. Dorodny świerk został uratowany przed śmiercią. Rozmyślanie o Cullen'ach nie służyło mojemu skupieniu. Alice zachłysnęła się uciechą. Czułem rosnące w niej rozczarowanie i żal. Pewnie miała ochotę ponabijać się moim kosztem. Jej niedoczekanie!

Natychmiast skoczyłem w jej kierunku, warcząc gardłowo. Zamiast jej dłoni ściskałem rozgniecione na drobny proszek gałązki. Z niedowierzanie rozejrzałem się dookoła. Jeszcze nikomu nie udało się przede mną umknąć. Jak mogła sprawić to tak wątła, malutka istota?

- Nigdy mnie nie złapiesz!- wykrzyknęła gdzieś zza osłony drzew. - Przewidzę każdy twój ruch!

Dobrze wiedziałem, że ma rację. Moją przewagą mogło być tylko szybkie, odruchowe działanie. Leśne echo ułatwiło mi zlokalizowanie jej kryjówki. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, skoczyłem, przygniatając ją całym ciężarem swojego ciała do wilgotnej ziemi.

-Mówiłaś coś? - zaśmiałem się widząc, jej oburzony wyraz twarzy. Szybko zerknęła na swoją bluzkę i odetchnęła z ulgą, kiedy mogła stwierdzić, że wciąż jest cała. Chyba chciała wstać, ale jej na to nie pozwoliłem.

-Dałam ci zwyciężyć- wymruczała mi do ucha, muskając ustami mój nos. Poczułem na karku miłe dreszcze.


Z niesamowitą gracją wbiegła po niskich schodach i przystanęła przy jasnych drzwiach. Wciąż nie mogłem oderwać wzroku od domu. Zdawał się taki zwyczajny, ciepły i gościnny. Czy to możliwe, że mieszka w nim wampirza rodzina? Poczułem się jak w jakimś kiepskim, średniej klasy horrorze, które zajmują w kinie tylko parę seansów... Nie, to pewnie zwykły ludzki dom, Cullen'owie nie istnieją, a Alice zaraz ucieknie ode mnie z krzykiem.

- Niewiedzieli o naszym przybyciu - oznajmiła, odwracając się w moim kierunku. - Emmett z Edwardem wyruszyli na polowanie, więc nie miał ich kto uprzedzić... No, ale teraz już nas usłyszeli. - Uśmiechnęła się... Jeśli wcześniej twierdziłem, że to, co widziałem w jej oczach to radość, myliłem się. Było to niczym w porównaniu z tym, co odczuwała teraz.- Tylko bądź grzeczny - uprzedziła.- Przecież chcemy zrobić dobre wrażenie.

Chwile wcześniej głosy, które dochodziły do mnie z wnętrza budynku ucichły. Narzekanie pewnie należało do Esme. Mówiła o tym, że chciałaby, aby Edward już wrócił, bo mówił wcześniej coś o swoim nowym utworze. Grał na pianinie i komponował.

Teraz panowała w środku pełna napięcia i oczekiwania na to, co za chwilę nastąpi cisza. Może mógłbym ich uspokoić? Ułatwiłoby to naszą rozmowę... Nie, miałem zrobić dobre wrażenie, a to, że majstrowałbym przy ich emocjach z pewnością by mi w tym nie pomogło.

Alice zapukała delikatnie, podskakując z ekscytacji i drepcząc w miejscu.

Za  chwilę ten niepokój się skończy, uspokoiłem samego siebie, zaraz Alice im wszystko wyjaśni. Porozmawiacie, a oni na pewno przyjmą was z otwartymi ramionami. Wszyscy będziemy jedną wielką rodziną... Naiwny jesteś, Jasper!

Drzwi uchyliły się lekko i wyjrzał zza nich blond włosy wampir. Z opisów Alice wywnioskowałem, że to musi być właśnieCarlisle.

- Witam - powiedział, patrząc to na nią to na mnie. Chociaż starał sięzachować spokój,  ja mogłem wyczuć, co tak naprawdę dzieje się w jego wnętrzu. Odczułem niewytłumaczalną chęć uspokojenia go. Odchrząknął, a jego oczy nabrały pytającego wyrazu.

- Och! W końcu! -  Alice dała upust swojej radości... Po prostu rzuciła się mu na szyję. Powietrze przeszył przeraźliwy huk. Brzmiało to jak zderzenie twardych głazów. Mężczyzna zamrugał oczyma z niemym zdumieniem, ale jej nie odepchnął. Za nim pojawiły się zaalarmowane dziwną sytuacją dwie wampirzyce.

- No to gdzie mam odłożyć swoje rzeczy? - zapytała Alice, przeciskając się między nimi. Już po chwili znajdowała się u szczytu spiralnych schodów i z zaciekawieniem powędrowała oglądać cały dom. Pewnie mogliby ją z łatwością zatrzymać, gdyby nie szok w jakim obecnie byli.

Trzy paru oczu skierowały się na mnie.

O nie! Ja nie będę niczego wyjaśniać... To ona miała to zrobić.

Wzruszyłem ramionami i usiadłem na najniższym schodku. Niestety nie mogłem się ukryć, ale wcisnąłem twarz między ramiona.


http://i33.tinypic.com/1e1id1.gif
1. Imie: Alice
2. Nazwisko: Hale
3. Wiek fizyczny: 17
4. Data ur.: 30.06.1002r.
5. Kim jesteś: Wampir żywiący się krwią zwierzęcą
6. Gdzie mieszkasz: Forks
7. Nadprzyrodzone zdolności: Telepatja
8. Biografia: Wampirzycą zostałam w wieku 17 lat, w 1919r. Podczas wędrówki po lesie jakiś idiota mnie zaatakował i dziabnął (nie mam u tego za złe )
-------------------------------------------------
http://img211.imageshack.us/img211/9369/22xy6.jpg http://img142.imageshack.us/img142/6038/new1ha6.jpg http://img211.imageshack.us/img211/3595/new1sc2.jpg http://img142.imageshack.us/img142/2088/new1hk1.jpg http://img111.imageshack.us/img111/8236/new1ah1.jpg http://img142.imageshack.us/img142/8853/new1ne6.jpg http://img82.imageshack.us/img82/7448/73149562cz4.jpg http://img388.imageshack.us/img388/4234/97280025bb6.jpg http://img82.imageshack.us/img82/9218/80520109kx5.jpg
http://img360.imageshack.us/img360/4396/44ka6.jpghttp://img246.imageshack.us/img246/7408/30283699av4.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.stosunki07.pun.pl www.gra-bakugan.pun.pl www.torpiaavalon.pun.pl www.tibia11.pun.pl www.yugiohrpg.pun.pl