Świat Twilight

Tu żyjesz w ŚWIECIE TWILIGHT

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie

Zapraszamy do rejestracji!

#1 2009-03-16 16:53:56

 Alice Hale

Administrator                            Wampirzyca

Zarejestrowany: 2009-03-15
Posty: 55
Punktów :   
WWW

Rozdział III

Rozdział 3 - Działaniem wyprzedzać czyny...


"Jedyny sposób na odzyskanie radości - jeśli zdarzy ci się ją utracić - to zachowywać się radośnie, działać i mówić tak, jakbyś już miał powody do radości."

Dlaczego w to wszystko wierzyłem? Czy przeszłość nie powinna nauczyć mnie ostrożności? Tymczasem co robię, zamiast brać nogi za pas? Wierzę w każde jej słowo, nawet najbardziej niewiarygodne. To ona dała mi nadzieję, ostatnią deskę ratunku. Nie wiem, ile mógłbym jeszcze mordować, by samemu przetrwać. Nie wiem czy nie zmieniłbym się bezpowrotnie w krwiożerczą bestię bez duszy...
Wybawienie przyszło nagle, niesione przez równie ważnego i niespodziewanego posłańca.
Leżałem na łóżku w hotelowym pokoju, tępo wpatrując się w śnieżnobiały sufit. A może to jednak prawda? Może gdzieś tam mieszkają tacy jak ja, którym nie jest potrzebna ludzka krew by przedłużyć swoją egzystencję? W dodatku ponoć żyją bez jakichkolwiek sporów, choć jest ich aż pięciu... Czy dla kogoś jak my istnieje coś takiego jak rodzina? Puste, nic niewarte słowa...
Dlaczego zupełnie nie dumałem się nad odpowiedzią? Od razu przytaknąłem twierdząco. Z całą pewnością to nie było normalne... Powinienem dłużej się nad tym zastanawiać, ale znałem odpowiedz. Dla mnie nie ma innego wyjścia. Mój los bezpowrotnie został powiązany z jej osobą, tak właśnie twierdziła, a mi to wcale nie przeszkadzało. Oczywiście, kiedy przyjmowałem opcję, że jest ze mną zupełnie szczera...
Moje rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi. Zerknąłem na zegar. Dochodziła trzecia nad ranem.
-Alice? - zdziwiłem się, otwierając drzwi.

A któż, inny, idioto!?- zbeształem się w myślach.
-Pomyślałam sobie, że masz ochotę na odwiedziny- powiedziała, przechodząc pod moim ramieniem. Bez skrępowania rozsiadła się wygodnie na łóżku. Miałem ochotę rozdziawić ze zdumienia usta, ale moja twarz jak zwykle była nieprzenikniona.
-Dlaczego jeszcze nie śpisz? –z apytała, uśmiechając się radośnie.
-Z tego samego powodu, co ty.-Opadłem na fotel. Dopiero teraz zauważyłem, że Alice ma na sobie piżamę. Zmarszczyłem czoło...

-Trzeba dbać o pozory- wyrzekła, wyłapując moje spojrzenie.

-Ach tak? Dlatego przychodzisz tutaj, a nie siedzisz grzecznie w pokoju?

Ona po prostu tak na mnie działa. Natychmiast poprawił mi się humor, a wszystkie czarne myśli zniknęły.

-Okropnie się sama nudzę.- Wydęła wargi niczym marudzące dziecko.- Nie mogę się już doczekać wizyty u Cullenów!

To niesamowite jak szybko zmieniają się odczuwane przez nią emocje! Nigdy tego nie doświadczyłem, a teraz to tak, jakby to mną targała ta dziwna mieszanina entuzjazmu i zniecierpliwienia.

Zeskoczyła z łóżka, a po sekundzie stała już koło sfatygowanego telewizora.

-Pewnie nie leci nic ciekawego- wyjąkała.

-No tak, wiesz to już od dawna- wyrzekłem ze sceptycyzmem w głosie, co nie uszło jej uwadze.

-Oczywiście, że wiem- prychnęła przerzucając kanały.-Ale co to byłaby za zabawa, gdybym na każdym kroku ciągle o tym przypominała?

Nie odpowiedziałem. Zachowywała się w moim towarzystwie zupełnie swobodnie. Jakby znała mnie od dawna i tak właśnie było. Szkoda, że nie mogłem powiedzieć tego samego o sobie...

-Jesteś za poważny- stwierdziła, od niechcenia wpatrując się w ekran.

-To ja tu jestem od emocji- zażartowałem z udawaną pretensją.

-Tak jest dużo lepiej.- Uśmiechnęła się serdecznie. Wciąż uparcie wpatrywała się w telewizor.- Głupie pudło!- krzyknęła znienacka. - Po sekundzie znowu stała przy szafce z telewizorem, szarpiąc za antenę. Nagle, przytrzymana przez jakąś nieobecną siłę przystanęła. Jej oczy stały się bez wyrazu, martwe...

-Alice?- Podbiegłem do niej i bez zastanowienia złapałem za ramiona, pochylając się nad nią z troską. - Nic ci nie jest?

-Ciemno...- wyszeptała, wpatrując się w przestrzeń, widoczną tylko dla niej. Dotarło do mnie, co to wszystko może oznaczać.

-Widzisz coś, Alice?- zapytałem ostrożnie.

-Tak. Wszędzie jest ciemno. To jakaś sala... Chyba kino. Na pewno kino... Jest przepełnione.

-Co się tam dzieje?- Starałem się zachować trzeźwość umysłu i swoim zachowaniem dodać jej otuchy.

I równie nagle, jak znieruchomiała... ''ożyła''.

-Jutro pójdziemy do kina na jakąś komedię- oznajmiła, gdy jej oczy i umysł wróciły to teraźniejszości.

Usłyszałem cichy trzask zamykanych drzwi. Znowu w pokoju znajdowała się jedna osoba.

Mógłbym przysiąc, że poczułem jej chłodom dłoń na policzku. Dotknęła mnie niewiarygodnie szybko... Nawet ja nie byłem w stanie jej powstrzymać... O ile chciałbym ją powstrzymywać.


Może i moje serce już dawno przestało bić, ale wciąż czułem... Nie miałem pojęcia czy powinienem się cieszyć, a może zaniepokoić. To było niezwykłe. Sposób w jaki całe moje ciało reagowało na obecność Alice. Nie da się tego wyjaśnić. Dziwne, a zarazem radosne rozedrganie w okolicach pępka, kiedy słyszałem jej głos. Uwielbiam przyglądać się jej, gdy jest tego nie świadoma. Proste rzeczy i czynności sprawiały jej przyjemność. A ja starałem się, aby ten uśmiech nie znikał z jej twarzy, chociaż niektóre jej zachcianki wydawały się niemożliwe do spełnienia.

Jako że nie pamięta swojego ludzkiego życia, do każdej sprawy podchodziła z niebywałą uwagą i zaangażowaniem. Każda drobnostka była dla niej najważniejsza. Z fascynacją przyglądałem się jej coraz to nowszym poczynaniom. Nie zaprzestała tylko na kinie. Codziennie oświadczała, że zabieram ją do restauracji. Nie pomagały jakiekolwiek perswazje, nawet argumenty, ze w takich miejscach spożywa się inny rodzaj ''pokarmu'' od tego preferowanego przez nasz gatunek.

Z każdym dniem nasze tęczówki ciemniały, a moja silna wola zaczynała zawodzić. Wypierałem z myśli wyrzuty, a wracał cudowny smak krwi, uczucie wypełniające moje żyły... Przyćmiewało to wszystko, co wcześniej wydawało mi się ważne, ale wiedziałem, ze zaspokoję pragnienie tylko na chwilę, a wewnętrzny, o wiele zresztą silniejszy, ból pozostanie na zawsze. Poczucie beznadziejności wypełniłoby wszystko...

Chociaż i Alice patrzyła na świat zupełnie czarnymi oczyma, obecność ludzi nie robiła na niej większego wrażenia. Tłumaczyła mi, że widzi siebie po tym, jak przechodzi na ''dietę'' Cullenów i to tak, jakby i teraz miała w sobie o wiele więcej samozaparcia...

-Musisz się wprawiać- stwierdziła, widząc mój wygłodniały wyraz twarzy.- Koniec z posiłkami na dwóch nogach.

Znowu to samo! Przed momentem zupełnie poważna, teraz zaśmiała się jak z dobrego dowcipu.

A z każdym dniem moje przekonanie słabło. Z każdym dniem palący ból gardła stawał się nie do zniesienia... Mogłem myśleć już tylko o nim, przypominając sobie wszystkie polowania. A najgorsze, że wspominałem je z sentymentem

Obsesyjne krążenie myśli wokół krwi zagłuszało wyrzuty sumienia. Jeśli je jeszcze mam, jest już niemal zniszczone... Zepsute tylko od czasu do czasu daje o sobie znać, ale ze zdwojoną siłą.

-Idziemy!- Alice szarpała za rękaw mojej koszuli.

-Dokąd tym razem się wybieram?- zapytałem, kręcąc głową z rezygnacją.

Chyba oczekiwała innej reakcji. Złapała się pod boki i zmierzyła cały pokój, wraz ze mną rzecz jasna, nieznoszącym sprzeciwu wzrokiem.

-Do klubu.- Zacisnęła zęby w oczekiwaniu.

-Nie!- jęknąłem głośno.- Spójrz tylko na mnie! Chcesz, żeby z mojej ręki zginęły dziesiątki ludzi?

Wydęła wargi, na jej twarzy zatriumfował smutek... Wiedziała jak pogrywać na emocjach, ale to ja jestem w tym mistrzem Chociaż, gdyby chodziło o coś innego, sprawa byłaby już przesądzona na jej korzyść.

-A właśnie, że tak...-stwierdziła z uśmiechem chochlika.- I wiesz, że to ja mam rację.

Przegrałem... Miała kolejną wizję. Wstałem, ale ciągle byłem niezadowolony.

-Jeśli kogoś zamorduję, będzie to twoja wina.- Nie patrząc na nią, ruszyłem do wyjścia.

-Zwariowałeś? - zapytała.- Nie jestem gotowa! Wiesz, ile czasu zajmuje kobiecie ubranie się?

-Zapewne kobiecie dość sporo, ale nie oszukujmy się, że ty nią jesteś.

Świst powietrza... W moim kierunku z zawrotną szybkością szybowała porcelanowa figurka, która jeszcze przed chwilą stała spokojnie na stoliku niedaleko dłoni Alice. Na ustach dziewczyny czaił się złośliwy uśmieszek.

Złapałem ją w ostatniej chwili. Znajdowała się niebezpiecznie blisko mojej twarzy, od której pewnie i tak by się odbiła...

-Dlaczego nie przygotowałaś się wcześniej?- spytałem ze spokojem, obracając w rękach zdobycz.

- Hmm... - Ułożyła dłoń na klamce. - Kłamałam... Nie byłam pewna czy się zgodzisz...- i wytknęła mi język niczym zadowolona z siebie pięciolatka.

Niestety zniknęła za drzwiami, a figurka, którą postanowiłem rzucić w ramach rewanżu rozbiła się o ich drewnianą powierzchnię.


http://i33.tinypic.com/1e1id1.gif
1. Imie: Alice
2. Nazwisko: Hale
3. Wiek fizyczny: 17
4. Data ur.: 30.06.1002r.
5. Kim jesteś: Wampir żywiący się krwią zwierzęcą
6. Gdzie mieszkasz: Forks
7. Nadprzyrodzone zdolności: Telepatja
8. Biografia: Wampirzycą zostałam w wieku 17 lat, w 1919r. Podczas wędrówki po lesie jakiś idiota mnie zaatakował i dziabnął (nie mam u tego za złe )
-------------------------------------------------
http://img211.imageshack.us/img211/9369/22xy6.jpg http://img142.imageshack.us/img142/6038/new1ha6.jpg http://img211.imageshack.us/img211/3595/new1sc2.jpg http://img142.imageshack.us/img142/2088/new1hk1.jpg http://img111.imageshack.us/img111/8236/new1ah1.jpg http://img142.imageshack.us/img142/8853/new1ne6.jpg http://img82.imageshack.us/img82/7448/73149562cz4.jpg http://img388.imageshack.us/img388/4234/97280025bb6.jpg http://img82.imageshack.us/img82/9218/80520109kx5.jpg
http://img360.imageshack.us/img360/4396/44ka6.jpghttp://img246.imageshack.us/img246/7408/30283699av4.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.skawina.pun.pl www.h3wodka.pun.pl www.kl-5a-forum.pun.pl www.forumtira.pun.pl www.nzrz.pun.pl